mardi 6 décembre 2011

Konspiracja stroju A-440 Hz

Ostatnie uaktualnienie - 5 Grudnia 2010
Dlaczego zmieniono strój instrumentów muzycznych na A-440 HZ?

Wprost trudno uwierzyć, do jakiego stopnia jesteśmy przez świat szatana oszukiwani. Okazuje się, że muzyka jest najważniejszym nośnikiem szatańskich doktryn - czyli doktryny lucyferiańskiej o tym samym deprawacji tych, którzy jej słuchają. Ale to nie wszystko!

Strój instrumentów muzycznych - ujednolicony na całym świecie jest także konspiracją. Strojenie wszelkich instrumentów do podstawowego dźwięku A - 440 Hz jest więc także konspiracją przeciwko ludzkości.

Wszystko we wszechświecie jest oparte na wibracjach o określonych częstotliwościach. Materia jak wiadomo jest złożona z atomów. Jednakże nie jesteśmy pewni, czy atomy to energia czy materia. Istnieją hipotezy, że atomy nie jest materią, ale jest to energia elektronów okrążających jądro atomowe. Według tych hipotez atom jest czystą energią o określonej ścisłej częstotliwości, która jest zależna od liczby atomowej. Według owych częstotliwości rozpoznajemy poszczególne pierwiastki z dużych nawet odległości - jak odległość od Słońca czy nawet bardzo odległych gwiazd.

Fala dźwiękowa jest ruchem cząsteczek powietrza o określonych częstotliwościach, które oddziaływają na całe nasze otoczenie wraz z naszymi ciałami oraz z naszym umysłem włącznie.

WSZYSTKO w całym wszechświecie jest więc poddane wibracjom o ściśle określonych częstotliwościach.

Jest także bezspornym faktem, że dźwięk współ reaguje z najbliższym otoczeniem. Woda nie jest wyjątkiem i także reaguje na określone częstotliwości.

Oznacza to, że nasze ciała będą reagowały na te same częstotliwości, na jakie reaguje woda, która stanowi około 70% masy ludzkiego ciała a także na wielki wachlarz częstotliwości odbieranych za pomocą uszu a nawet układu kostnego.

Reakcje ciała ludzkiego na wiele częstotliwości są bardzo pozytywne i korzystne dla ludzkiego organizmu.

Są także częstotliwości, które posiadają na nas zdecydowanie negatywny wpływ.
Dlaczego widać w strojeniu A- 440 Hz jakąkolwiek konspirację?

Istnieje zaledwie jedna przyczyna zmiany stroju. W wyniku masowego rozpowszechniania się muzyki za pomocą radia i filmów, w obliczu ekspansji masowych mediów zaszła potrzeba ujednolicenia stroju muzycznego na cały świat - ustalenia międzynarodowego standardu. Co do owej przyczyny nie mamy najmniejszej wątpliwości, że ujednolicenie na skalę światową było i jest nadal potrzebne.

Ale dlaczego zmieniono strój z A - 432 Hz na a- 440Hz? Na to pytanie trudno jest uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź.

Pierwsza próba zmiany stroju nastąpiła w roku 1917 z inicjatywy Rockefellerów. Świat muzyczny się na to nie zgodził, jednak rząd USA w rok później zaakceptował to jako standard. Nastąpił potem szereg takich prób i inicjatywy te zawsze wychodziły z dynastii rządzących klas. Świat muzyczny uparcie się na to nie zgadzał.

Dopiero w roku 1939 Anglia oraz Niemcy wprowadziły legislację standaryzującą częstotliwość 440 HZ jako ISO 16 dla strojenia wszelkich instrumentów.

Ponownie świat muzyków tego nie akceptował i dopiero w roku 1951 na kongresie muzyków w Londynie zaakceptowano ten standard, pomimo protestu wielu muzyków, w tym petycji kilku tysięcy muzyków francuskich.

Dlaczego A-440 Hz?

Strój 440 Hz i jego pochodne - czyli 55, 110, 220, 440, 880, 1320, 1760 czy inne wielokrotności lub ułamki podstawowej częstotliwości są praktycznie neutralne i nie powodują żadnej pozytywnej reakcji - tak w otoczeniu jak i w naszych ciałach.

Jednym czynnikiem wydaje się być bardziej jasny czy raczej jaskrawszy dźwięk - podobny nieco do efektu wzmocnienia wysokich tonów na wzmacniaczu czy radiu, które praktycznie niczego nie dodają do dźwięku, ale powodują z czasem szybkie zmęczenie ucha. Wysokiej klasy wzmacniacze Hi Fi nie posiadają możliwości wzmocnienia wysokich lub niskich tonów. Zdaniem producentów najwyższej klasy sprzętu wzmacniającego powinniśmy słuchać nagrań w sposób neutralny, zgodny z zamierzeniem producentów muzyki. Druga przyczyną jest prosty fakt, że nadmiernie wzmocnione dźwięki, zwłaszcza wysokie mogą spowodować trwałe uszkodzenia ucha a nawet głuchotę.

Praktycznie nie ma powodu, dla którego ustalono taki właśnie standard, z którym większość muzyków na świecie w czasie jego ustalania się nie zgadzała. Można to porównać z Multikulturalizmem. Nikt się praktycznie z nim nie zgadza, ale zasady te istnieją i obowiązują.

Jeżeli praktycznie nie podano nam powodów, co jest ukrytym powodem owej zmiany?
Jeżeli nie A - 440, więc jaka częstotliwość powinna być naszą normą?

Najbardziej znany z niezwykle pozytywnych efektów na człowieka jest częstotliwość 528 Hz. Częstotliwość ta jest znana z tego, że działa relaksująco na nasz organizm. Uwalnia nas od stresu! Ale to nie wszystko. 528 Hz reperuje nasze DNA! Istnieje wiele prac naukowych ukazujących efektywność owej częstotliwości na nasz DNA.

Istnieje jednak mały problem. 528 Hz nie jest dźwiękiem przyjemnym dla ucha. Mamy więc paradoks. Częstotliwość niezwykle korzystna ale ze względu na nieprzyjemny dźwięk dla ludzkiego ucha jest ona konsekwentnie usuwana przy nagraniach dźwiękowych oraz w budowaniu zestawów głośnikowych. Tzw. punkt crossower - oddzielający wyjścia na wysokie tony, jest to punkt, który decyduje, od jakiej częstotliwości dźwięki są separowane i wysyłane do głośnika wysoko tonowego.

Często stosuje się 500 lub 1000Hz jako punkt crossover, ponieważ obie częstotliwości są wielce nieprzyjemne dla ucha. Z powodu użycia takich częstotliwości jako punktu crossover, dźwięki o tych częstotliwościach są niemal niesłyszalne, czyli głośnik... 'brzmi' dobrze.

Czy istnieje częstotliwość doskonała, którą można użyć do strojenia instrumentów muzycznych? Oczywiście że istnieje?
432 Hz!

Skąd się wzięła ta częstotliwość i dlaczego jej używano?

Częstotliwość ta jest określana jako pitagorejska ponieważ juz Pitagoras [EN] opracował pierwsze jej zasady. (Zasady tego strojenia były już znane w około 1800 lat p.n.e!) Według Pitagorasa używano stosunek 3 : 2 dźwięków w strojeniu. Według tego stroju uzyskano dźwięk A = 432 Hz. Dźwięk ten jest ściśle powiązany z tz. regułą złotego działu. Jednakże podział Pitagorasa nie był doskonały. Niemniej już w jego czasach używano 432Hz dźwięku jako podstawy do strojenia instrumentów.

Nawet dzisiejsze polskie określenia reguły złotego działu nie są precyzyjne. Angielskie źródła nazywają to Golden Number (Złota Liczba) Phi (Czytaj Fi) i wynosi ona 1.618.

Fi = 1.618 Złota Liczba

Ogólnie regułę złotego działu określamy proporcją 3 do 5, ale nie jest to zbyt precyzyjne i po angielsku mamy znacznie więcej danych na ten temat. Znacznie szersze znaczenie owej liczby odkrył Fibonacci. (1170-1250) [EN]. Niestety po polsku prawie nie ma informacji na ten temat.

Fibonacci opracował tzw. ciąg liczb, który posiada następujące właściwości.

Ciąg ten wygląda tak: 0, 1, 1, 2, 3, 5, 8, 13, 21, 34, 55, 89, 144, 233, 377, 610 itd. Dodawane są do siebie dwie pierwsze liczby, które tworzą trzecią liczbę. 0 + 1 = 1, 5 + 8 = 13, 55 + 89 = 144.

Dzieląc wyższą liczbę przez niższą otrzymujemy właśnie liczbę Fi = 1.618. 610 : 377 = 1.618, 144 : 89 = 1.6179, itd.

Oczywiście im mniejsze liczby, tym większe zaokrąglenie. 5 : 3 = 1.666. Im wyższe liczby, tym większa precyzja w stosunku do liczby Fi czyli złotego podziału. Złoty podział jest więc określany bardziej precyzyjnie jako:
1 : 1.618 albo 0.618 : 1

Liczba ta, czyli złoty podział, króluje we wszechświecie i jest także nazywana liczbą Boga.

Co jest wyjątkowo ciekawe, Arka Przymierza została zbudowana według owej reguły a także Arka Noego również posiadała wymiary według owej reguły. (Rodzaju 6:15 oraz Wyjścia 25:10,)

Biblijna liczba 666 posiada także bardzo interesujący aspekt. Sinus od 666 = 0.80901699 czyli... połowa liczby Fi!

6 x 6 x 6 = 216. Cosinus 216 = 0.80901699.

Sinus - sin - grzech po angielsku!

Niemal wszędzie możemy zaobserwować regułę Fi w niemal każdym Bożym stworzeniu a także w rozmiarach naszego ciała.

Wszystko więc wskazuje na to, że Bóg posługuje się ową liczbą w tworzeniu doskonałości. Jesteśmy niedoskonałymi Jego naśladowcami i staramy się o to, aby uzyskać doskonałość i w pełni odzwierciedlać Jego przymioty.

Ciekawy jest wynik strojenia ww.. stroju 432 Hz. Tak nastrojony fortepian da nam dźwięki C jako: 64, 128, 256, 512, 1024. Przypomina to nam ilości pamięci w naszych PeCetach, prawda?

A całość wygląda tak: 1, 2, 4, 8, 16, 32, 64, 128, 256, 512, 1024, 2048 itd. Jest to naturalny porządek podwajania każdej poprzedniej liczby. 2 x 8 = 16, 2 x 128 = 256.

Częstotliwością nuty C = 256.

Miary metryczne długości są także oparte na określonych przez naturę wymiarach. 1 metr jest to odległość, jaką pokonuje światło w próżni w czasie 1/299 792 458 s. http://pl.wikipedia.org/wiki/Metr

W ten sposób doszliśmy do sedna sprawy.

Nasz system miar odległości i czasu - ilość minut w godzinie, sekund w minucie, długość roku, nasz układ dziesiątkowy... wszystkie owe liczby oparte są na określonych wymiarach czy wydarzeniach znanych nam we wszechświecie.



Dlatego strojenie w A - 432 Hz czy też w C - 256 Hz jest strojem naturalnym, ponieważ Hz czyli cykl w ciągu sekundy - sekunda jest naturalną jednostką czasu a częstotliwość odpowiada naturalnemu strojowi określonych fal, które wyrażają się w liczbach całych, co oznacza ich naturalne pochodzenie i naturalne miejsce oraz jest to umieszczone w naturalnie obliczanym czasie. http://physics.info/music/ [EN] -wiele ciekawych ilustracji.
1 sekunda to czas ściśle określony przez cykl 24 godzin dnia słonecznego.

W naszym przypadku mamy więc ilość drgań występujących podczas jednej sekundy. 1 Hz.


Linie czerwone oraz niebieskie ukazują pełny cykl drgania, cykl naturalny. Jest on naturalny dlatego, że jest on cyklem pełnym. Cykl pełny zaczyna się i kończy dokładnie na skrajnym położeniu sinusoidy - bez względu na to, czy jest to na jej dole, czy na szczycie. Odległości czasowe pełnych drgań w obu przypadkach ( linie czerwone i niebieskie ) są identyczne.

Linia żółta reprezentuje koniec cyklu, który nie zamyka się sekundzie, czyli cykl ten nie jest skończony. Oznacza to, że jeżeli oba cykle, w przypadku linii czerwonych i niebieskich to liczby pełne, czyli 1 Hz, czyli 1 cykl w czasie 1 sekundy.

Odległość cyklu od środkowej czerwonej linii do linii żółtej nie jest pełnym cyklem czyli jest cyklem nienaturalnym. Liczbowo można to wyrazić około 0.78 Hz.
Czyli ułamki cyklów są naszym wrogiem!

Co jest szczególnie ciekawe, medycyna używa do badań ludzkiego ucha i słuchu kamertonów wyskalowanych w naturalnych, pełnych częstotliwościach tzn. 128 Hz, 256 Hz, 512 Hz. Link - Tuning forks [EN]

Używane są najczęściej dwie częstotliwości - 256 Hz oraz szczególnie zalecaną 512 Hz w testach Webbera oraz Rinne'a. Testy te przeprowadza się do badań stopień utraty słuchu oraz tzw. dzwonienia w uszach (tinitus).

Co jest wyjątkowo ciekawe - testy polegają na uderzaniu kamertonu oraz dwa rodzaje odsłuchu - poprzez ucho oraz poprzez... kość czaszki! Ponieważ kości nasze przenoszą także dźwięk i dźwięk ten jest odbierany przez ucho. Link [EN].

Jest oczywiste, że całe nasze ciało odbiera dźwięki, nie tylko fizyczne ucho. Medycyna nie używa kamertonów o stroju A 440 ale A 432 czyli C - 256 ponieważ jest to strój naturalny, odbierany w naturalny sposób przez nasze ciało.

Jeżeli owe dane są danymi naturalnymi, jest zrozumiałe, że wszystkie te dane współpracują ze sobą w sposób, w jaki zostało to zaprojektowane przez Stwórcę Wszechświata - Boga.

Wygląda to tak. Fala 2 Hz to dwa całkowite drgania w ciągu jednej sekundy. Istotne jest to, że 2 Hz to całkowite drganie, nie jedynie fragment (ułamek tej fali) w owej sekundzie. Jako liczba całkowita daje nam liczbę pełnych drgań w naturalnym czasie, jakim jest sekunda. czyli... 2.356 Hz nie jest naturalnym drganiem i niewiele rzeczy w przyrodzie zareaguje na ten dźwięk.

Podobnie jest ze znacznie wyższymi dźwiękami, jak A- 432 Hz czy C - 256 Hz.

Spójrzmy teraz na tabelę częstotliwości stroju A- 440- Hz. Źródło - http://www.sengpielaudio.com/calculator-notenames.htm
Częstotliwości stroju temperowanego.
Octawa 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
C / B# 16.352 32.703 65.406 130.813 261.626 523.251 1046.502 2093.005 4186.009 8372.018 16744.036
C# / Db 17.324 34.648 69.296 138.591 277.183 554.365 1108.731 2217.461 4434.922 8869.844 17739.688
D 18.354 36.708 73.416 146.832 293.665 587.330 1174.659 2349.318 4698.636 9397.273 18794.545
D# / Eb 19.445 38.891 77.782 155.563 311.127 622.254 1244.508 2489.016 4978.032 9956.063 19912.127
E / Fb 20.602 41.203 82.407 164.814 329.628 659.255 1318.510 2637.020 5274.041 10548.082 -
F / E# 21.827 43.654 87.307 174.614 349.228 698.456 1396.913 2793.826 5587.652 11175.303 -
F# / Gb 23.125 46.249 92.499 184.997 369.994 739.989 1479.978 2959.955 5919.911 11839.822 -
G 24.500 48.999 97.999 195.998 391.995 783.991 1567.982 3135.963 6271.927 12543.854 -
G# / Ab 25.957 51.913 103.826 207.652 415.305 830.609 1661.219 3322.438 6644.875 13289.750 -
A 27.500 55.000 110.000 220.000 440.000 880.000 1760.000 3520.000 7040.000 14080.000 -
A# / Bb 29.135 58.270 116.541 233.082 466.164 932.328 1864.655 3729.310 7458.620 14917.240 -
B / Cb 30.868 61.735 123.471 246.942 493.883 987.767 1975.533 3951.066 7902.133 15804.266 -



Zauważmy, że liczby całkowite występują jedynie w przypadku dźwięku A we wszystkich jego oktawach. Sprawę także komplikuje tzw. strój temperowany.

W ten sposób strojone instrumenty odbiegają całkowicie od wszelkich zasad naturalnych i działają przeciwko zasadom Złotego Działu czyli Fibonacci.

Liczba Fi = 1.618 nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia ponieważ żaden dźwięki nie posiada żadnego do niej odniesienia. W stroju A - 440 Hz, C posiada - 261.63 Hz)

Verdi i Stradivarius i wielu mistrzów muzycznych w tym okresie stroili instrumenty w stroju A - 432 lub C - 256.

Daje nam to takie wyniki w stroju naturalnym. W stroju temperowanym występują czasami ułamki liczb, aczkolwiek w znacznie mniejszych ilościach. Z tej przyczyny strój temperowany nie jest strojem doskonałym.

Tymczasem w stroju naturalnym wszystkie te liczby są liczbami całymi.



C D E F G A H
128 144 162 176 192 216 243
256 288 324 352 384 432 486
512 576 648 704 768 864 972



Instrumenty klawiszowe i strunowe z progami, jak gitara, posiadają strój temperowany czyli sztucznie kompromisowy, aby oddać w możliwie najlepszy sposób dźwięki matematycznie obliczone jako doskonałe. W stroju naturalnym odległości pomiędzy półtonami różnią się w zależności od tonacji. Dlatego skrzypce, wiolonczele czy basy nie posiadają progów. Równie doskonałym instrumentem jest... ludzki głos!

Jeżeli używamy stroju, który jest strojem opartym na naturalnej relacji do częstotliwości znanych w naszym otoczeniu, zauważymy oczywiste reakcje otoczenia na naturalny dźwięk. Jeżeli dźwięk nie jest naturalny, nie będzie on posiadał żadnego wpływu na otoczenie a nawet będzie przez otoczenie oraz nasze uszy praktycznie odrzucany.

Sprawdźmy, jak owe twierdzenia mają się do rzeczywistości.
Zalety stroju A - 432 Hz ( C - 256 Hz )

Nagrania dokonane w stroku C- 256 brzmią łagodniej, cieplej i są niemal balsamem dla uszu, zwłaszcza po wysłuchaniu przedtem czegokolwiek w stroju A -440. Dźwięki w A- 432 są bardziej solidne i brzmią przyjemniej. Kiedy się odsłuchuje na przemian cokolwiek w obu strojach, po chwili rzucają się w ucho dwa największe czynniki.

1. Strój A - 440 jest pozornie głośniejszy i agresywniejszy, wyraźnie 'kłuje' w uszy
2. Strój A - 432 jest cichszy ale czystszy, bardziej klarowny, solidniejszy, łagodniejszy i bardziej przyjemny.

Można zaryzykować hipotezę, że strój a - 440 Hz jest odrzucany przez nasze uszy oraz otoczenie, co powoduje wyraźnie zwiększoną głośność. Być może jest to efekt braku absorbowania większości dźwięków przez otoczenie i co za tym następuje - pozornie mocniejszy dźwięk.

Dźwięk nagrań w stroju A 440 Hz jest pozornie głośniejszy, ponieważ przy odgrywaniu muzyki w obu strojach wskaźniki mocy wskazują nam identyczną siłę sygnału dźwiękowego.



Największa różnica jest obserwowalna podczas dłuższego słuchania muzyki nagranej w stroju A- 432. Po 30 minutach słuchania - nagła zmiana na strój A -440 jest wręcz bolesna.

Natychmiast słyszymy wysoce nieprzyjemny wyższy ton nagrań, który powoduje wielki nacisk na uszy i presję na umysł. Dopiero po kilku minutach można się przyzwyczaić do owej presji.

To owa presja powoduje, że odbieramy ten dźwięk jako głośniejszy.

Owo zjawisko pozornie 'głośniejszego dźwięku' także wskazuje na to, że nie tylko słyszymy, że istnieje jakiś problem, ale problem ten jest wyraźnie słyszalny a nawet odczuwalny fizycznie.

Słuchając dłuższy czas stroju A 440 i nagle przełączając na strój A 432 pierwsze 15 sekund wydaje się rozstrojone, ale po owym 'rozstrojeniu' zaczyna się odczuwać wyraźną ulgę i słychać ewidentnie ciepły, solidny i łagodny dźwięk robiący wrażenie słodkiego cukierka dla naszych uszu.

Szczególnie słychać to przy odtwarzaniu muzyki na wyższym wzmocnieniu. Im większa moc dźwięku, tym wyraźniej słychać owe różnice. Szczególnie rzuca się w uszy solidniejszy bas.

Co jest ciekawe, słuchając tego samego w słuchawkach nie słychać tak wielkiej różnicy. Wydaje mnie się, że słuchanie muzyki z głośników odbiera się ją nie tylko w linii prostej wprost z głośników, ale odbieramy także dużą część odbić od ścian czy sprzętów w naszym najbliższym otoczeniu.

Odbite dźwięki, z powodu ich reakcji z owym otoczeniem, będąc w stroju A 432 reagują tak z naszym ciałem jak i z otoczeniem i w rezultacie słyszymy oraz czujemy wyraźną różnicę. Pomieszczenie, w którym słucha się wokalu, studia nagraniowe oraz sale koncertowe wywierają poważny wpływ na jakość nagrań z tych właśnie powodów. Wszystkie studia znane są z pewnego rodzaju charakterystycznego dla siebie dźwięku, który staje się wzbogacony o dodatkowy rezonans z otoczeniem. Tak wzbogacony dźwięk jest nagrywany i odtwarzany z płyt. Odtworzony nadal reaguje z otoczeniem podczas jego odtwarzania.

Jeżeli porównamy oryginalnie nagranie w stroju A 432 Hz, nagrane w dobrze brzmiącym studio oraz odtworzymy je w równie dobrze brzmiącym otoczeniu - różnica będzie bardzo duża.




Powyższa ilustracja ukazuje nam, w jaki sposób dźwięk wędruje z głośnika do naszych uszu.


LLinia czerwona reprezentuje bezpośredni dźwięk docierający do nas z wprost z głośników. Jest on najlepiej słyszalny, ale dźwięki odbite od ścian oraz różnych sprzętów także odgrywają dużą rolę. W przypadku porównania omawianych strojów właśnie owe odbite dźwięki rezonują z otoczeniem współreagując z nim. Ten diagram wyjaśnia nam, dlaczego w specyficznych sytuacjach wokal może rozbić kieliszek!

Oto jak to można zrobić. W poniższym linku jest znacznie więcej takich wyczynów wokalnych.

http://www.youtube.com/watch?v=IZD8ffPwXRo&

Różnica pomiędzy strojem A 440 oraz A 432 jest szczególnie wyraźnie słyszalna w przypadkach muzyki łagodnej, relaksującej. Nawet muzyka bardziej agresywna jest także znacznie przyjemniejsza i ponownie słychać dźwięki bardziej solidne i ciepłe, podobnie, jak podczas słuchania z wysokiej klasy wzmacniacza lampowego.

Muzyka relaksująca sprawia także wrażenie lekkości - dźwięki wydają się być zawieszone w powietrzu.

Ludzki głos brzmi także lepiej w tym stroju oraz wymaga mniejszego wysiłku podczas występu. Wszystkie te czynniki znane były tym muzykom, którzy ostro protestowali przeciwko zmianie stroju!
Dlaczego więc go zmieniono?

Najprawdopodobniej chodzi od separację człowieka od Boga. Czy słyszałeś powiedzenie, że jesteś z kimś na tej samej fali? Otóż strój A 440 najwyraźniej nie jest na identycznej naturalnej fali z naszym Stworzycielem. Najwyraźniej taki jest tego cel. Drugim celem jest aplikowanie nam stałej presji czyli stresu, co prowadzi w wielu wypadkach do chorób typowych dla stresu z rakiem włącznie.

Wyobraźmy sobie dzień typowego pracownika w jakimś biurze. Rano budzi go radio, nastawione na ranne budzenie. Radio gra nadal, gość myje zęby, robi sobie śniadanie, słucha radia, wiadomości i... muzyki. Schodzi do samochodu, włącza silnik i... radio. Jadąc do pracy także słucha muzyki. W pracy wielu ludzi ma możliwość słuchania radia przez cały dzień. Wracając do domu także słucha się radia w samochodzie a w domu dla, hmmm... 'relaksu' włącza się TV!

Stres od 5:00 do 22:00!

Dodajmy do tego zatruta wodę, pożywienie, inne kłopoty i nic dziwnego, że co trzeci człowiek w dzisiejszych czasach umiera na raka.

Zauważmy, że zmiana stroju nastąpiła w okresie, w którym większość ludzi zaczęła używać radia i stało się ono nieodzownym i powszechnym urządzeniem domowym. Potem dołączyła do nas TV, doszły iPody, słuchawki, radia samochodowe, dyskoteki, wielkie koncerty o niezwykłej mocy dźwięku. Nic dziwnego, że generacja Y nie jest zdolna do przetrwania!
Przykłady muzyki z stroju A-432 Hz.

Przedstawione tutaj przykłady dźwiękowe to głównie nagrania przetransponowane elektronicznie z jednego stroju w drugi.

W takim układzie nie ma mowy o jakiekolwiek wzajemnej interakcji głosów czy instrumentów ze sobą oraz z najbliższym otoczeniem podczas nagrań, co posiada olbrzymi wpływ na barwę dźwięku. Wszystkie owe czynniki podczas nagrań współpracują ze sobą oddając jeszcze bardziej owe subtelne ale doskonale odbieralne przez ucho interakcje składające się na ogólną jakość nagrania i barwę dźwięku.

Co jest znamienne - nawet zwykła elektroniczna konwersja jest wyraźnie słyszalna nawet na zwykłych komputerowych głośnikach.

Osobiście zrobiłem kilka przykładów elektronicznego przetransponowania trzech znanych utworów.

440 - Celine Dion - Power Of Love - 432

440 - Mandy Moore - Crush - 432

440 - Robbie Williams - 432

Poniżej przykłady utworów przetransponowanych przez innych muzyków, którzy walczą przeciwko strojowi A-440 HZ.

Źródło - http://terugnaar432hz.org/pageID_5832471.html

Poniższe utwory są jedynie przetransponowane na strój 432 HZ.

440 Hz - Epica - Solitary Ground - 432 Hz

440 Hz - Koos Alberts - Zijn Het Je Ogen - 432 Hz

440 Hz - Dire Straits - Sultans Of Swing - 432 Hz

440 Hz - ABBA - Dancing Queen - 432 Hz

440 Hz - Alanis Morissette - You Learn - 432 Hz

440 Hz - Jewel - Hands - 432 Hz

440 Hz - Lucilectric - Mädchen - 432 Hz

440 Hz - Alizee - J'en Ai Marre - 432 Hz

440 Hz - Mecano - Hijo De La Luna - 432 Hz

440 Hz - Laura Pausini - La Solitudine - 432 Hz

Natomiast te utwory są oryginalnie nagrane w stroju A 432 Hz (C - 256)

Namaste Prana (Jungle / Drum & Bass CD)
Dreamscape - Distant Galaxies (Ambient)

Linki do innej muzyki nagranej oryginalnie w stroju A 432

Geson Perry (Chakra Massage Music)
More music in 432 Hz from Octafuzz Audio Works

Music from Jendayi's upcoming album

Kilka linków, niestety tylko po angielsku.

http://terugnaar432hz.org/

Przykłady oddziaływania wibracji dźwięku na materię - efekt znany jako Cymatics.

http://www.numbers-count.com/index.php?option=com_content&view=article&id=10&Itemid=13

Instytut Schillera - http://www.schillerinstitute.org/music/revolution.html (Oni walczą o C- 256 czyli o ten sam strój.)

http://www.omega432.com/music.html

http://www.greatdreams.com/grace/100/104philight.html
Uaktualnienie - 8 Listopad 2010

Pisząc ten artykuł nie zauważyłem, że owa częstotliwość była wymieniona w filmie, który znacznie wcześniej przetłumaczyłem z angielskiego na polski i dopiero po napisaniu niniejszego artykułu znalazłem w tym filmie bardzo ciekawe stwierdzenie.

Oto film z napisami po polsku. Także Link!

Najciekawszy tekst znajduje się w 7:14 min./p>


Uaktualnienie - 11 Listopad 2010.

W związku z wieloma prośbami o podanie sposobu transpozycji utworów na strój 432 Hz, podaję instrukcje, w jaki sposób można to robić sobie samemu na własnym komputerze.

Wygodnym sposobem jest użycie ( płatnej! ) wersji Chronotron Plug In do programu WinAmp. Wygoda polega na bezpośrednim odgrywaniu wszystkiego, co da się zagrać w WinAmp bez potrzeby konwersji. Nie znam rezultatów ale pomysł brzmi bardzo dobrze i nie trzeba wielkiego wysiłku. Trzeba jednak za oprogramowanie zapłacić.

Drugim sposobem jest przetransponowanie najczęściej słuchanych utworów za pomocą bezpłatnego programu - Audacity.

Bezpośredni link do polskiej wersji - http://www.instalki.pl/programy/download/Windows/tworzenie_muzyki/Audacity.html

Program jest bardzo mały, szybki w zassaniu i łatwy w instalacji. Program nie wymaga specjalnej karty dźwiękowej.

Po zainstalowaniu programu otwieramy utwór w niemal każdej formie:




Używam angielską wersję, ale instrukcje powinny być identyczne i łatwe w zrozumieniu. Idziemy po załadowaniu utworu do Efektów i wybieramy pozycję Change Pitch (Zmień Wysokość).

Ukaże się nam nowe okienko.

W polu zaznaczonym Semitones (Półtony) trzeba napisać - 0.31.

Nie wolno zapomnieć że jest to liczna ujemna i konieczny jest MINUS, ponieważ obniżamy strój o taką właśnie wartość.

Reszta liczb sama się ustawi w momencie napisania - 0.31. Teraz wystarczy nacisnąć ENTER i cały utwór zostanie przetransponowany o wpisaną wartość, czyli - 0.31. Można tego w ten sposób słuchać, albo zapisać zmiany na trwałe zapisując utwór jako odrębny plik, najlepiej z dodatkiem w nazwie - 432, abyśmy zawsze wiedzieli, która wersja jest zmieniona a która jest wersją oryginalną.

Inne ustawienia nas nie interesują.

Rezultaty transpozycji są niezłe, ale w pewnych utworach, zwłaszcza z dużym echem słychać małe zniekształcenia. Znacznie lepszym programem do zmiany stroju jest Adobe Audition! Niestety program nie jest bezpłatny i wymaga specjalnej karty dźwiękowej używającej systemu ASIO, ale rezultaty zmiany stroju są znacznie lepsze. Audition nie zmienia długości utworu, czyli tempa i jakość dźwięku jest niemal doskonała. Audition można nabyć na Ebay za $40.00.
I jeszcze jedna ważna uwaga!

Owe ustawienia zdają egzamin w tylko jednym przypadku.

Oryginalny utwór jest w stroju A - 440 Hz.

Czasami się zdarza, że oryginalny utwór nie jest w stroju A - 440 Hz i w takim przypadku wszystko się bardzo komplikuje a podany sposób nie zdaje egzaminu. W takim przypadku trzeba znaleźć rzeczywisty strój danego utwóru. Dopiero wtedy można obliczyć wartość podwyższenia lub obniżenia tonacji do proporcjonalnej wartości, która doprowadzi nas do stroju A - 432 Hz czyli C - 256.

W takim przypadku jest to jednak znacznie bardziej skomplikowane.



Napisano: 28 Października 2010

Ostatnie uaktualnienie: 5 Grudnia 2010

Top

Powrót

www.zbawienie.com - witryna ujawniająca sekrety szatańskiego spisku NWO

Copyright © 2009 TheWordWatcher

vendredi 18 mars 2011

Chazarskim tropem

Od dawna twierdzę, że historia jako nauka podporządkowana jest polityce. Szczególnie dotyczy to dziejów najnowszych, ale nie tylko. Również wydarzeniom odleglejszym czasowo, a pisząc dokładniej: niektórym naukowym teoriom, które są z nimi związane, grozi celowe zepchnięcie w otchłań niepamięci. Bo są niewygodne, niepoprawne, wręcz groźne dla możnych tego świata. Jedna z takich teorii, nie pozbawiona kontrowersji, lecz prawdopodobna, dotyczy pochodzenia większości europejskich Żydów, których potomkowie oprócz naszego kontynentu zamieszkują obie Ameryki, Australię oraz Izrael. W tym ostatnim do dnia dzisiejszego tworzą warstwę rządzącą państwem. Mówiąc wprost, chodzi o etnogenezę Aszkenazyjczyków.

We wczesnych wiekach średnich na euroazjatyckich stepach rozciągających się od Wołgi , Morza Kaspijskiego i Kaukazu pojawiły się bitne plemiona chazarskie. Był to koczowniczy lud turecki ( a raczej turecko-tatarsko-mongolski), który wkrótce częściowo osiadł na roli. W VIII w. Chazarowie tworzyli już dobrze zorganizowany organizm państwowy obejmujący swym zasięgiem Krym i północne obrzeża Morza Czarnego po rzekę Dniestr. Prawdziwe imperium: od Kaukazu po tereny współczesnej Mołdawii! Pośrednicząca w wymianie handlowej między Wschodem i Zachodem Chazaria była rządzona przez chana (kagana), pod władzą którego znajdowały się trzy główne prowincje, siedem zależnych królestw oraz siedem plemion lennych. Wśród lenników plemiennych dominowali Słowianie oraz ludy fińskie.

Pierwotnie Chazarowie byli pogańskimi szamanistami, później zdawało się, że przyjmą islam, ostatecznie jednak przeszli na… judaizm, który stając się religią państwową ogarnął również prosty lud. Stali się „chazarskimi Żydami”, chociaż – nie zapominajmy – w chanacie mieszkali również „Żydzi-semici” uciekający przed władzą Bizancjum i muzułmanami.

Przybywający wraz z nimi rabini stali się duchowymi przewodnikami Chazarów. Świadczą o tym chociażby prace wykopaliskowe Murada Magomedowa w Belendjerze i Semenderze (dawnych chazarskich miastach nad Morzem Kaspijskim). Uczony ten odkrył nie tylko groby chanów, ale i symbol ich władzy: sześcioramienną gwiazdę.

Zjudaizowani Chazarowie, dominujący oczywiście liczebnie nad semickimi uciekinierami, stanowili groźnych przeciwników dla swych sąsiadów. Wojowali z Bizancjum, przedsiębrali łupieżcze, wyjątkowo okrutne wyprawy na tereny czysto słowiańskie. Echa tych eskapad długo jeszcze pobrzmiewały w ruskich i rosyjskich legendach. Wspominały one o pełnych dramatyzmu bojach z „Wielkim Żydowinem”. Nie mógł być nim z oczywistych względów „Żyd-semita”, lecz chazarski konwertyta. Być może późniejszy niechętny stosunek wielu Rosjan i innych wschodnich Słowian do Żydów był następstwem utrwalonych w ludowej pamięci wydarzeń sprzed ponad 1000 lat. Wszak w historii nic się nie dzieje bez przyczyny.

Etniczne skutki budzących grozę rajdów były oczywiste. Pojmanych mężczyzn napastnicy sprzedawali w niewolę, natomiast Słowianki stawały się chazarskimi nałożnicami lub – po przejściu na judaizm – żonami. Tłumaczyłoby to współczesny antropologiczny obraz potomków europejskich Żydów, wśród których nie dominuje typ semicki (jego cechy są co najwyżej w niektórych przypadkach mniej lub bardziej wyeksponowane) a turecko-tatarsko-słowiański.

Sprawa zasadnicza: co się stało ze zjudaizowanymi Chazarami? Czy tak silne, żywotne plemię mogło rozpłynąć się we mgle ? Cóż, w II połowie X w., mniej więcej w czasach chrztu Polski, państwo chazarskie zostało rozbite przez księcia kijowskiego Światosława. Tytułem rewanżu Słowianie popędzili wielu Chazarów na Ruś . Reszta dołączyła do współbraci później, uciekając przed hordami Czyngis Chana na ziemie polskie, rusko-litewskie, węgierskie i dalej.

W ten sposób stali się europejskimi Żydami.

Jest rzeczą otwartą jak długo zachowali niektóre obyczaje chazarskie, czy ogólniej świadomość swego pochodzenia. Albo jak mocno utrwalił się w nich żal lub wręcz nienawiść do sprawców upadku Chazarii. Czy były to uczucia stałe, podświadomie rzutujące na ich stosunek do sukcesora Rusi Kijowskiej aż do czasów współczesnych? Ciekawe pytanie, ale nie śmiem na nie odpowiedzieć.

Wersja o chazarskim pochodzeniu europejskich Żydów (Aszkenazyjczyków) ma swoich zwolenników. Przede wszystkim od dawna skłaniało się ku niej wielu uczonych i publicystów rosyjskich.

Na Zachodzie natomiast przetarł jej drogę nie kto inny jak Artur Koestler. Autor „Ciemności w południe” napisał był prawie 30 lat temu książkę „The thirteenth Tribe: The Khazar Empire and Its Heritage”, w której udowadniał, że Chazarowie byli antenatami Aszkenazyjczyków, czyli stali u źródeł europejskiego żydostwa. Wspierał tym samym wcześniejsze ustalenia mieszkańca Izraela Natana M. Pollocka.

Ten tłumacz naukowych tekstów i korektor w firmie wydawniczej poświęcił 40 lat życia na udowodnienie tezy, że 6 z 10 żydowskich mieszkańców Izraela i 9 z 10 Żydów mieszkających w Europie i obu Amerykach ma korzenie chazarskie, a nie semickie.

Jako ciekawostkę podam, że według ustaleń Pollocka nazwiska: Halperin, Alpert, Halpern, Galpern itd.- tak częste wśród europejskich Żydów – świadczą o chazarskim rodowodzie ich nosicieli (np. „Alper” w języku chazarskim oznacza „śmiałego rycerza”; miano to chan przyznawał szczególnie wybijającym się wojownikom). Podobnież: Kaplan, Caplon, Koppel itd. („Kaplan” oznacza „dzikiego jastrzębia”) oraz – co oczywiste – Kogan, Kagan, Kaganowicz.

We wrześniu 1966 r. Pollock postanowił oficjalnie uczcić 1000-lecie żydowsko-chazarskiego przymierza. Nie zgodziły się na to izraelskie władze między innymi dlatego, że teorię o chazarskim, to jest nie palestyńskim pochodzeniu europejskich Żydów, podjęli Arabowie. Naprawdę nikogo z oficjeli nie obchodziło, czy Pollock ma rację czy też mija się z prawdą.

Po raz kolejny polityka nie pozwoliła historii wybić się na niepodległość.

A tak przy okazji: ciekawe, co by napisali publicyści „Gazety Wyborczej” gdyby okazało się, że rzekomi polscy antysemici są w istocie nieszkodliwymi anty-Chazarami?!

Dariusz Ratajczak
Chazarowie.

Kilka dni temu, a więc w połowie miesiąca lutego, zadzwonił do mnie mój dobry znajomy. Po grzecznościowych powitaniach, w których jak zwykle trzeba koniecznie zapytać o zdrowie i samopoczucie piękniejszej połowy, mój przyjaciel z ledwie hamowanym entuzjazmem oznajmił, że właśnie dowiedział się z jakiejś internetowej publikacji o istnieniu Chazarów. Entuzjazm brał się głównie z nowo nabytej wiedzy, że dzisiejsi Żydzi dzielą się na Sefardyjczykow oraz Aszkenazyjczyków i że tylko ci pierwsi pochodzą z Judei. Aszkenazyczycy bowiem nie mają nic wspólnego z Semitami choć również podają się za Żydów.

Mówiąc szczerze wcale mnie rozgorączkowanie kolegi nie zdziwiło bowiem doskonale pamiętam, jak coś ze dwa lata temu omal nie spadłem z krzesła, kiedy sam odkryłem tę prawdę o dzisiejszej społeczności żydowskiej. I, jak się nad tym dobrze zastanowić to faktycznie, wiedza o Chazarach nie jest specjalnie eksponowana, choć swego czasu stworzyli całkiem silne państwo i, w związku z tym, odcisnęli swe piętno na przyszłych pokoleniach. Rzecz w tym, że to piętno odczuwamy do dziś i to, niestety, w coraz straszniejszej formie. Dlatego też nauczyciele nie uczą dzieci w szkołach historii Chazarów, bowiem, jak sądzę, sami mało lub nic nie wiedzą o tym temacie. Co prawda w Nowej Encyklopedii Powszechnej PWN z 1995 roku jest krótka wzmianka o Chazarach ale już Internatowa encyklopedia „WIEM” jest znacznie bardziej ogólnikowa. Poza tym to ostatnie źródło wiedzy świadomie lub nie kłamie na temat pochodzenia Aszkenazyjczyków ale o tym to za chwilę. Problem oczywiście w tym, że na przestrzeni wieków wiedza ta musiała być świadomie ukrywana, tak, że dziś nawet nauczyciele jej nie znają. I, jak zawsze w takich wypadkach, musi być powód, dla którego tak się dzieje. Ale, zacznijmy od początku.

Skąd Chazarowie biorą swe korzenie, dziś już nie bardzo wiadomo, choć większość znawców tematu zgadza się, że przybyli gdzieś ze środkowej Azji. Ogólnie określa się ich jako ludy Ugrofińskie lub Mongolsko – Tureckie. Byli ponoć wyjątkowo znienawidzeni w swym pierwotnym miejscu zamieszkania i w związku z tym, w wyniku nieustannych wojen z sąsiadami, zostali zepchnięci na zachód, w kierunku budzącej się do życia Europy. Na swej drodze do nowej ojczyzny nie szczędzili nikogo, utrzymując się z rozboju oraz haraczów, co, zdaje się, było ich nie tyle drugą co pierwszą naturą. Kiedy dotarli do brzegów Morza Czarnego zorientowali się, że okoliczne plemiona nie są zorganizowane w jakąś państwową jedność i w związku z tym, stanowiące łatwą zdobycz. I tak też się stało, w stosunkowo krótkim czasie Chazarowie podbili dwadzieścia pięć lokalnych plemion, zajmujących się głównie uprawą roli i łowiectwem a nie wojaczką i dlatego nietrudnych do ujarzmienia.

Około roku 1000 A.D. Chazarowie tworzyli już silne państwo pomiędzy Morzem Czarnym i Kaspijskim, w rzeczy samej największe oraz najbogatsze we wschodniej Europie. Ich wpływy sięgały daleko wzdłuż rzek Wołgi oraz Donu, innymi słowy, ściągali haracz nawet od tak daleko położonych ludów.

W sprawach religijnych, Chazarowie byli przykładowymi poganami, choć wyróżniała ich wyjątkowa gorliwość w czczeniu fallusa. Doszło nawet do tego, że choć było to plemię wyjątkowo agresywne, to kult siusiaka zaczął stopniowo podkopywać jego zdolności bojowe jak i rozkładać moralnie warstwy przywódcze. W tej sytuacji, aby zapobiec dalszej degeneracji swego narodu, w roku 730 A.D. chan Bulan zdecydował, że konieczne są głębokie zmiany. I tak, w ramach odbudowy plemiennego morale, Bulan zaprosił do Itil, stolicy Chazarii położonej przy ujściu Wołgi, przedstawicieli religii chrześcijańskiej (przybyłych z niedalekiego Bizancjum), islamskiej oraz talmudycznej. Każdy reprezentant wyznaniowy przedstawiał swe wierzenia a potem nastąpiła ponoć długa dysputa, mająca na celu przekonanie chana Chazarii, że to właśnie ta a nie inna religia jest słuszna czy też prawdziwa. Jedne źródła mówią, że w rezultacie polemiki chan Bulan zdecydował, że jego ludzie powinni przyjąć wiarę Talmudyczną. Inne twierdzą, że kuty na cztery nogi władca Chazarów, zorientował się, iż, z jednej strony, Talmudyzm był tolerowany tak w krajach islamskich jak i w Bizancjum a z drugiej, dawał religijną niezależność od sąsiadów, co znaczyłoby, krótko mówiąc, że u podłoża wyboru religii talmudycznej leżały względy polityczne. Są też znawcy tematu, którzy twierdzą, że najbardziej chanowi Chazarów spodobało się w wierzeniach Hebrajczyków to, iż ich Bóg, Jahwe, obiecał im panowanie nad światem, czyniąc z nich tzw. „naród wybrany.” Tak czy inaczej przyjął religię Hebrajczyków jako swoją własną a z nim, chcąc czy też nie, zmuszeni byli zrobić to samo wszyscy notable chazarscy, których było wtedy około 4 tysięcy. Swoją drogą musiało to wyglądać nieco zabawnie, kiedy tak wielka liczba chłopów chodziła kilka dni okrakiem po przymusowym obrzezaniu.

Sam fakt masowej zmiany obowiązującej religii nie jest czymś nowym wszak Polanie za panowania Mieszka I przyjęli od Czechów chrześcijanizm. Niemniej pozostali Polanami a nie zaczęli udawać, że od teraz są Czechami albo, na przykład, Germanami. Natomiast w wypadku Chazarów, wraz ze zmianą wierzeń nastąpiło coś wręcz zdumiewającego: otóż chan Bulan postanowił, że Chazarowie są tzw. 13 zaginionym plemieniem hebrajskim czy też od tego czasu powinni za takowy uchodzić. Taki rozwój wypadków zdawałby się jednoznacznie wskazywać na to, że u podłoża zmiany religii leżało jednak przeświadczenie, że kiedyś Hebrajczycy będą panować nad światem.

I tu dochodzimy do sedna sprawy, która to tak bardzo wstrząsnęła mym znajomym.

Otóż do dziś społeczność żydowska, jak świat długi i szeroki, dzieli się na dwie główne grupy: Aszkenazyjczyków oraz Sefardyjczyków. Ci pierwsi nie mają nic wspólnego z narodem semickim, jakimi są Sefardyjczycy, bowiem, jak to już wyjaśniłem, są potomkami Chazarów.

Zaś co do samych Sefardyjczyków to są to potomkowie Izraelitów, z Judei, których to tak surowo potraktował Hadrian, cesarz rzymski (76 – 138). Otóż w roku 132 A.D. Szymon Bar Kosiba stanął na czele ostatniego powstania Hebrajczyków (Bar Kochba) przeciwko rzymskim okupantom. Po początkowych sukcesach przyszedł czas porażki, zburzenia Jerozolimy (na jej miejsce Hadrian kazał wybudować nowe miasto Aelia Capitolina) oraz ostatniej walki w twierdzy Betar, w 135 roku, gdzie wraz z Szymonem Bar Kosibą zginęli niemal wszyscy obrońcy. Ostateczną represją rzymską był finalny rozdział Diaspory (z hebrajskiego Galut) czyli przymusowe wygnanie, które zaczęło się w roku 70 n.e. Stąd właśnie brały swój początek kolonie hebrajskie w rejonie basenu morza Śródziemnego. Jedna z nich została założona w Hiszpanii, gdzie doczekała się okresu rozkwitu aż do czasu kolejnego wypędzenia w roku 1492. I to właśni tych potomków Izraelitów, posługujących się językiem ladino, który był mieszaniną dialektu kastylijskiego oraz zapożyczeniach z hebrajskiego, nazywamy dziś Sefardyjczykami.

Natomiast Aszkenazyjczycy pochodzą w prostej linii od Chazarów i ich językiem był i jest Jidysz (żargon), czyli mieszanina języka germańskiego, słowiańskiego, tu i tam przetykana hebrajskim. I bodajże największym nieporozumieniem w historii Polski jako kraju jest przekaz, że większość polskich Żydów przybyła z zachodniej Europy, gdzie byli systematycznie prześladowani. To znaczy fakt prześladowania Izraelitów nie podlega najmniejszej dyskusji, byli wypędzani bodajże ze wszystkich krajów Europy z wyjątkiem Polski, niemniej Sefardyjczyków było w naszej ojczyźnie akurat niewielu. Tak się bowiem składa, wbrew popularnym wierzeniom, że wypędzeni z Hiszpanii Sefardyjczycy osiedlili się we Włoszech, Portugalii, Anglii oraz Holandii. Natomiast, żeby zrozumieć masowy napływ Chazarów na tereny polskie, trzeba znowu cofnąć się do historii.

Otóż na początku VI wieku n.e. dzisiejsze tereny Rosji europejskiej, były w posiadaniu szczepów Germańskich, przybyłych tu z dalekiej Danii oraz południowej Skandynawii. Po ciężkich walkach z Mongołami (Madziarami) doszli oni aż do Donu, który to obszar wtedy nazywali „Wielką Szwecją” i który na południu opierał się o państwo Chazarów. Wtedy też po raz pierwszy pojawiło się słowo „Rus”, pochodzące ze szczepu Alansów, od wiodącego rodu zwanego, Ruhs – As. Wysocy, germańscy blondyni nazywali siebie Waregami a w reszcie Europy znani byli pod nazwą Wikingów. Po kilku spokojnych latach, nagle i bez ostrzeżenia, Chazarowie uderzyli na Waregów, spychając ich na Północ. W odpowiedzi na atak, wkrótce przybyły ze Skandynawii drużyny Wikingów, niosąc pomoc oblężonym braciom. W roku 964 A.D. władcą Rusi został Świętosław, który pomimo młodego wieku był już znanym powszechnie jarlem, nieustraszonym w boju a jednocześnie przebiegłym i mądrym. Jako pierwszy cel swego panowania wyznaczył sobie pokonanie Chazarów, płacąc im w ten sposób pięknym za nadobne. I tak, w roku 965, wojownicy Ruscy wraz z Wikingami, pod dowództwem Świętosława runęli na południe jak grom z jasnego nieba i wkrótce doszczętnie rozgromili armię Chazarską. Zwycięstwo było tak totalne, że od tego czasu Chazaria przestała istnieć a niedobitki rozproszyły się po wschodniej i centralnej Europie i odtąd znani byli tam jako Aszkenazyjczycy a w Polsce Żydzi. Duża grupa Chazarów, która upodobała sobie dzisiejsze tereny Niemieckie, wkrótce zyskała sobie opinię najlepiej zorganizowanych oraz najzamożniejszych i to właśnie od nich pochodzi nazwa Aszkanaz – z hebrajskiego Germanie.

Tak więc masy polskiego Żydostwa, szczególnie te na wschodzie kraju, w prostej linii pochodzą ze szczepów Ugrofińskich, które kiedyś zamieszkiwały tereny Azji. Natomiast jest prawdą, że z Izraelitami łączy ich wspólna religia a mianowicie Judaizm ale oprócz tego nic więcej. I co ciekawe, syjonizm czyli ideologia narodowego odrodzenia Hebrajczyków, powstał właśnie w kręgach Aszkenazyjczyków, choć mają oni takie prawo do Palestyny jak Warszawiacy do Kalifornii.

Nie od rzeczy będzie także przypomnienie, że obecnie społeczność żydowska składa się z 85% do 92% Aszkenazyjczyków i tylko 15% do 8% Sefardyjczyków (zależnie od źródła informacji).

Natomiast co do samych Chazarów, to choć niewiele po nich zostało w sensie cywilizacyjnym, niemniej w jednej dziedzinie okazali się prawdziwymi mistrzami. Otóż opanowali trudną sztukę handlu niewolnikami niemalże do perfekcji, w związku z czym jeszcze do niedawna zarzut, że obrót żywym towarem był domeną żydowską, ma, jak się wydaje, pewne pokrycie w historii.

Podobnie zresztą dzieje się z legendarną już orgiastycznością hollywoodzką – jak się zdaje kult fallusa, pomimo zmiany religii na judaistyczną, jednak nie poszedł w zapomnienie.



Zbyszek Koreywo

mercredi 9 mars 2011



Reaktywowano polski oddział loży masońskiej Bnai Brith. Drukuj Email
Wpisał: Czyżby Lech Kaczyński ??
25.09.2007.
www.bnaibrith.org/pubs/

NDz. z 25 września przynosi Posłanie prezydenta L. Kaczyńskiego do członków żydowskiej loży B’nai B’rith w Polsce. (zobaczyć koniecznie!)

ze strony Bibula.com:

Zacieśnia się atak na Polskę: reaktywowano polski oddział żydowskiej loży masońskiej Bnai Brith. Trwają konkretne rozmowy żydowsko-amerykańskie celem zniszczenia Radia Maryja

W niedzielę, 9 września br. (2007) organizacja żydowska o nazwie 'Niezależny Zakon Synów Przymierza' - Independent Order of B'nai B'rith, reaktywowała po prawie 70 latach swoją działalność w Polsce. W uroczystości w Warszawie wzięło udział wiele osób, m.in. prezydent B'nai B'rith International Moishe Smith, który powiedział, że "Duma emanuje z tłumnie tu zgromadzonych 37 braci i sióstr, wobec faktu iż stają się częścią naszej światowej rodziny. Był to moment dumy i zaszczytu, dla mnie osobiście oraz dla wszystkich w B'nai B'rith". Daniel S. Mariaschin, wice prezydent loży w Waszyngtonie dodał, że "Otwarcie naszej loży w Warszawie jest wielkim wydarzeniem. Mając na uwadze długą, lecz przerwaną historię B'nai B'rith w Polsce oraz obecne stosunki kraju [Polski] ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem, a także fakt przynależności do Unii Europejskiej i odradzanie się życia żydowskiego [w Polsce], nasza loża może działać jako ważny uczestnik w szerokiej gamie zagadnień, którymi zajmuje się B'nai B'rith oraz szerszymi planami żydowskimi."

Prezydentem loży B'nai B'rith w Warszawie został dr Andrzej Friedman, a sekretarzem generalnym Malka Kafka.

Po uroczystości nastąpiło spotkanie ambasadora USA w Warszawie, Victor Ashe z szefami B'nai B'rith. W krótkim komunikacie Ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie, zamieszczonym na stronie internetowej Ambasady, stwierdzono, iż: "9 września przy okazji otwarcia nowej loży B’nai B’rith w Warszawie ambasador Victor Ashe spotkał się z działaczami tej organizacji – prezesem Moishem Smithem i wiceprezesem Danem Mariaschinem. Omówiono m.in. sprawę ustawodawstwa dotyczącego zwrotu mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. Otwarcie warszawskiej loży B’nai B’rith oznacza odrodzenie się tej organizacji żydowskiej w Polsce po niemal 70 latach nieobecności."

Organizacja B'nai B'rith jest żydowską, nacjonalistyczną, syjonistyczną i masońską, a ze swej natury i celów całkowicie antychrześcijańską organizacją, której źródło stanowi mieszanina masońskiego rytu York i Odd Fellows. Założona została w 1848 roku w Nowym Jorku i przyjęła wzór wolnomularski, symbole masońskie, rytuały, stopnie oraz sposób prowadzenia działalności. Jak wskazuje na to wiele autorów, w tym ks. prof. Michał Poradowski, celem organizacji jest jednoczenie środowiska żydowskiego i tworzenie warunków do politycznej, gospodarczej i religijnej dominacja nad światem w ramach budowania tzw. Nowego Światowego Porządku. Tak jak wiele oficjalnie działających organizacji masońskich, tak i B'nai B'rith uczestniczy w spektakularnych akcjach charytatywnych mających stanowić rodzaj medialnej zasłony dymnej.

Loża B'nai B'rith w niepodległej Polsce uregulowała swoją oficjalną działalność w 1923 roku, lecz wszystkie 11 lóż masońskich zostało zdelegalizowanych w 1938 roku.

Kościół katolicki od wieków przestrzegał wiernych przed jakimikolwiek kontaktami z lożami masońskimi, a każdy kto je wspomagał lub zostawał ich członkiem, był automatycznie ekskomunikowany. Już w 1738 roku roku papież Klemens XII wydał Konstytucję Apostolską, w której uznaje masonerię za herezję i zobowiązuje biskupów do traktowania jej członków jako podejrzanych o herezję. Z uwagi na niezwykłą ważność zagadnienia, rozbudowę masonerii oraz napływających i ujawnianych faktów destrukcyjnej jej działalności, wielu kolejnych papieży zajmowało się zagadnieniami masonerii przestrzegając i nakładając karę ekskomuniki dla wiernych wchodzących w jej struktury.

Pomimo wielu prób zniesienia bądź łagodzenia obowiązujących kar, podejmowanych przez zarażonych modernizmem posoborowych hierarchów, do dnia dzisiejszego obowiązuje w Kościele kara ekskomuniki. Wyrażone zostało to i potwierdzone przez Prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Józefa Ratzingera, który dnia 26 listopada 1983 roku ogłosił deklarację o stowarzyszeniach masońskich Quaesitum est: de associationibus massonicis

Oto dla przypomnienia jej pełny tekst:

Zwrócono się z zapytaniem, czy uległa zmianie opinia Kościoła w sprawie stowarzyszeń masońskich, ponieważ w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (w przeciwieństwie do poprzedniego) zagadnienie nie zostało wprost poruszone.Święta Kongregacja Nauki Wiary może odpowiedzieć, że taka okoliczność jest podyktowana kryterium redakcyjnym, co dotyczy także innych stowarzyszeń podobnie nie wspomnianych, ujmowanych w szerszych kategoriach. Pozostaje jednak niezmieniony negatywna opinia Kościoła w sprawie stowarzyszeń masońskich, ponieważ ich zasady zawsze były uważane za niezgodne z nauką Kościoła i dlatego przynależność do nich pozostaje zakazana. Wierni, którzy należą do stowarzyszeń masońskich, są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej. Nie należy do lokalnego autorytetu eklezjalnego wypowiadanie się o naturze stowarzyszeń masońskich sądem, który implikowałby uchylenie tego, co wyżej ustalono, i to, co jest zawarte w Deklaracji Świętej Kongregacji Nauki Wiary z dnia 17 lutego 1981 r. (AAS 73 [1981] 240-241). W czasie audiencji, udzielonej niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi, Jego Świątobliwość Jan Paweł II zatwierdził niniejszą Deklarację, uchwaloną na zebraniu plenarnym Kongregacji i nakazał jej opublikowanie.

Rzym, w siedzibie Świętej Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 r.+JOSEPH Kard. RATZINGER
Prefekt +JÉRÔME HAMER OP
Abp tyt. Loreny

Niestety, przy przyjęciu obłędnej drogi ekumenizmu i "dialogu" z innowiercami, posoborowi papieże, w tym Jan Paweł II oraz ostatnio Benedykt XVI (18 grudnia 2006) przyjmowali delegacje B'nai B'rith i w niezwykle ciepłych słowach wypowiadali się o działalności tej organizacji. Takie przyjęcie wrogów chrześcijaństwa, takie podejście do ich działalności i takie wypowiedziane słowa stanowią obrazę i przekreślenie krucjaty Kościoła przeciwko szatańskim siłom Zła.

Tak więc w Polsce, po 70 latach nieobecności zalegalizowana została antykościelna i burząca chrześcijański porządek społeczny organizacja. Walcząc z Polską na pierwszy plan umieściła sobie - jak widać z notki Ambasady USA - tzw. restytucję mienia, czyli grabież Polski na około 64 miliardy dolarów. Do przeprowadzenia tego planu niezbędne jest zamknięcie niezależnych ośrodków medialnych skupionych wokół Radia Maryja.

KOLEJNOŚĆ ukazywania się informacji:

BIBUŁA - 16 września 2007

Nasz Dziennik - Sobota-Niedziela, 22-23 września 2007, Nr 222 (2935)

portal nacjonalista.pl - poniedziałek, 24 września 2007

... reszta "niezależnych", mówiących 'całą prawdę całą dobę' mediów w "niezależnej" Polsce milczy.... [U mnie dopiero 25 września, nie czytuję bowiem NDz.... Adm.]
Zmieniony ( 07.02.2010. )

Wiesz czym Cię trują?
Aspekty, które trzeba mieć na względzie spożywając Actimel.
Actimel dostarcza organizmowi bakterię zwaną L-casei. Ta substancja jest wytwarzana w naturalny sposób przez 98% organizmów, lecz kiedy dostarcza się jej dodatkowo przez dłuższy czas, organizm przestaje ją produkować i stopniowo „zapomina”, co musi robić i jak robić, przede wszystkim u osobników poniżej 14 lat.
W rzeczywistości (actimel) pojawił się jako lek dla tych niewielu ludzi, którzy nie wytwarzają tej bakterii, ale ilość tych osób okazała się tak niewielka, że lek ten okazał się nieopłacalny.By go zrobić opłacalnym sprzedano jego patent firmom żywnościowym.
Departament Zdrowia zobowiązał Actimel (firmę produkującą) do zaznaczenia w swoich
reklamach, że produktu tego nie należy spożywać przez dłuższe okresy i firma ta dopełniła tego obowiązku, ale w formie tak zakamuflowanej, że żaden z konsumentów nie zauważy tego ostrzeżenia. (W każdym kraju wykorzystuje się inne kruczki językowe… - przypis tłumacza)
Jeśli któraś matka zdecyduje się na uzupełnienie diety żywnościowej swojego dziecka
Actimelem, nie zauważy żadnego ostrzeżenia o niestosowności jego użycia i nie dowie się, że może powodować poważną krzywdę w przyszłości, spowodowaną manipulacjami
reklamowymi, aby powiększyć zyski producentów.

Świetlówka kompaktowa, czyli my, eko-frajerzy…
Napisał Sekrety WIADOMOŚCI DNIA luty 1, 2010
Do tej pory świetlówki kompaktowe kupowane sklepie ze szwedzkimi meblami żyły tylko kilka miesięcy co było nieakceptowalne. No ale ja chciałem być ekologicznie i „do przodu” i po raz kolejny uwierzyłem zapewnieniom o mega-długim ich działaniu. Podczas gdy to wszystko to chyba zwykłe kłamstwa i brednie. Żywotność współczesnych żarówek i świetlówek w moim mieszkaniu jest porównywalna i wynosi około rok pracy. Bo po roku, nawet jak taka świetlówka świeci w znaczeniu formalnym to zaczyna bździć na swych przydymionych końcach, zaczyna trudniej się zapalać czy zaczyna siać niewyobrażalne wręcz zakłócenia elektryczne. Więc i tak ją się wymienia, pomimo, że z formalnego punktu widzenia jeszcze „działa” . Co zaś się tyczy żarówek, to mamy w domu dwie rekordzistki, które są w saloniku już ponad 25 lat!
Przy czym aż cały długi rok świecą takie ekskluzywne świetlówki z Castoramy, które uważam za jedne z lepszych. No i dziś po roku nawaliła trzecia już w tym tygodniu eko-świetlówka za którą dałem 26 PLN czyli tyle ile bym dał za 12 żarówek !
Do tej pory wymieniałem nieszkodliwą żarówkę, na nową nieszkodliwą ekologicznie, która składa się z delikatnej jak puszek bańki, delikatnego metalowego gwintu, dwóch cienkich drucików i cienkiej nieszkodliwej środowiskowo nitki wolframu. Można by taką żarówkę potłuc w wodzie, wymieszać, odcedzić ze szkła na sączku do kawy dawać taką wodę niemowlakowi do picia, i nic by się nie stało. Po zdeptaniu zostawał z niej pyłek szklany i mały metalowy kapselek.

Do tej pory świetlówki kompaktowe kupowane sklepie ze szwedzkimi meblami żyły tylko kilka miesięcy co było nieakceptowalne. No ale ja chciałem być ekologicznie i „do przodu” i po raz kolejny uwierzyłem zapewnieniom o mega-długim ich działaniu. Podczas gdy to wszystko to chyba zwykłe kłamstwa i brednie. Żywotność współczesnych żarówek i świetlówek w moim mieszkaniu jest porównywalna i wynosi około rok pracy. Bo po roku, nawet jak taka świetlówka świeci w znaczeniu formalnym to zaczyna bździć na swych przydymionych końcach, zaczyna trudniej się zapalać czy zaczyna siać niewyobrażalne wręcz zakłócenia elektryczne. Więc i tak ją się wymienia, pomimo, że z formalnego punktu widzenia jeszcze „działa” . Co zaś się tyczy żarówek, to mamy w domu dwie rekordzistki, które są w saloniku już ponad 25 lat!

Przy czym aż cały długi rok świecą takie ekskluzywne świetlówki z Castoramy, które uważam za jedne z lepszych. No i dziś po roku nawaliła trzecia już w tym tygodniu eko – świetlówka za którą dałem 26 PLN czyli tyle ile bym dał za 12 żarówek !

Do tej pory wymieniałem nieszkodliwą żarówkę, na nową nieszkodliwą ekologicznie, która składa się z delikatnej jak puszek bańki, delikatnego metalowego gwintu, dwóch cienkich drucików i cienkiej nieszkodliwej środowiskowo nitki wolframu. Można by taką żarówkę potłuc w wodzie, wymieszać, odcedzić ze szkła na sączku do kawy dawać taką wodę niemowlakowi do picia, i nic by się nie stało. Po zdeptaniu zostawał z niej pyłek szklany i mały metalowy kapselek.

DSC_3692.JPG

Postanowiłem zastanowić się dzisiaj, co ja właściwie wywalam na śmietnik pod postacią świetlówki energooszczędnej. No więc wywalam solidny metalowy gwint i trwałą jak czołg obudowę z trwałego plastiku. Wywalam zwiniętą grubą szklaną rurkę z grubego szkła. Rurka pokryta jest wewnątrz toksycznym luminoforem. Luminofory to związki z grupy halofosforanów wapnia. Taki luminofor ma dobrą wydajność świetlną, jeśli jest aktywowany szkodliwym manganem. Ponadto rurka jest wypełniona parami toksycznej rtęci, która sama w sobie jest silną trucizną. Według eksperta z TVN rtęcią zawartą w świetlówce można zatruć 2 000 litrów wody. Znamienne co powiedział: “Zamiast eko-terroryzmu można kupić karton świetlówek i wrzucić do kanalizacji…”

No i clou całości – przetwornica. Przetwornica jest zrobiona w starej

technologii z lat ‘60, na płytce z laminatu papierowego lub epoksydowo-szklanego, za pomocą montażu tzw. przewlekanego. Ta “moja” została wykonana jako analogowa i świadczy o tym, że gdzieś trzeba upłynnić zapasy starych elementów elektronicznych.

DSC_3697.JPG

To jest jeszcze proste urządzenie. Właśnie nawaliła mi bardzo droga (ok 75 PLN) świetlówka z fotokomórką renomowanej firmy. Tam się dopiero dzieje!! Do trawienia płytek używa się szkodliwego chlorku żelaza, a do lutowania, stopu cyny i 30% bardzo szkodliwego ołowiu.

A na tej idącej na śmietnik płytce znalazłem prawdziwą galerię:

DSC_3695.JPG

2 tranzystory impulsowe dużej mocy – sprawne!

6 diod 1N400,

1 diak (taka dioda)

6 kondensatorów styrofleksowych

1 transformator torioidalny

1 dławik (gęste uzwojenie miedziane na rdzeniu)

2 kondensatory elektrolityczne

6 oporników.

Łącznie 25 elementów elektronicznych doskonałej jakości!

I to wszystko – SPRAWNE!!- wywalamy na śmietnik. Skąd wiem, że sprawne? A bo podłączyłem przetwornicę do zwykłej starej świetlówki i wszystko pięknie działa!

(foto poniżej)
DSC_3702.JPG

Czy mogli byśmy robić trwałe przetwornice a wymieniać same rurki? Pewnie że tak, i takie świetlówki są, ale nie są w prosty sposób współzamienne do zwykłych żarówek. Można by zrobić takie małe – dwuczęściowe , ale kto by wtedy zarobił na przetwornicach? Nikt!! A to trzeba zarobić i się jeszcze podziałkować z kim trzeba. A z czego można się podziałkować na żarówce za marne 1,50? Nie ma z czego, a na świetlówce za 26 PLN spokojnie jest z czego, i jeszcze zostanie na godne życie.

Jeżeli ktoś mi powie, że w tym wszystkim chodzi o coś innego niż o modę, i robienie kasy na tzw użytecznych idiotach, i o naprawdę w skali globalnej miliardową kasę – to mu nie uwierzę…. Przecież całą kasa jaką „zaoszczędziłem” na energii elektrycznej, wydałem na zakup świetlówki, a energia przeznaczona na wyprodukowanie tych tranzystorów drutów, diód, oporników i kondensatorów, w skali globu jest niewyobrażalna!

Mało tego. Taka “zwykła” żarówka pobiera moc z sieci bardzo harmonijnie i w zasadzie nie generuje żadnych zakłóceń, podczas gdy świetlówka kompaktowa pobiera prąd impulsowo i generuje ogromne zakłócenia słyszalne chociażby w radiu AM na falach długich i średnich w promieniu wielu metrów; (poniżej). Wyobraźcie sobie biuro w którym pracujecie 8 godzin dziennie i jest zamontowane tam 250 takich lamp. Poziom zakłóceń jest ogromny, i nie pozostaje bez wpływu na nasze samopoczucie.

Czytaj więcej na frycz.pl Źródło frycz.pl
1 ODPOWIEDZ DLA “Świetlówka kompaktowa, czyli my, eko-frajerzy…”

1.
kalafior mówi:
5 Luty 2010 o 5:53 AM

Świetny przykład, zresztą telewizora tez już nikt nie naprawi, suszarki do włosów również. Podobnie jest z lekami, Pacjent ma być zastraszany, wykupuje zbędne leki (lekarz na prowizji), przyswaja skutki uboczne które “leczy” następnymi lekami – interes się kreci. W tym samym czasie Unia szykuje zamach na zioła (”nie opłaca i są nieskuteczne”) ponieważ np. spożywanie taniej duszonej czy gotowanej cebuli prowadzi do regulacji cholesterolu w organizmie i spadek popytu na leki chemiczne. Podobna historia z produktami spożywczymi. Ciekawe co?

lundi 7 mars 2011


Co to jest polski
NACJONALIZM ?


Nacjonalizm, lub idea narodowa, przedstawiany jest od pół wieku przez lewicową propagandę jako zbitka pojęciowa jednym tchem z faszyzmem, rasizmem, antysemityzmem, nietolerancją, ciemnogrodem i innymi tymi podobnymi pojęciami. Ciągłe ostrzeganie przed nacjonalizmem i ciągłe przedstawianie go jako coś możliwie najgorszego doprowadziły do wytworzenia się ujemnego stereotypu tego pojęcia w świadomości szerokich warstw. Nikt zaś lub prawie nikt nie zadaje sobie trudu , by zbadać istotę rzeczy, by dopuścić do głosu argumenty zamiast słów wytrychów i epitetów, by zgodnie z dobrą, łacińską zasadą audiatur et altera pars wysłuchać i zwolenników idei narodowej. A przecież jeszcze do niedawna, w okresie międzywojennym zwolennikami polskiej idei narodowej był prawie cały stan duchowny, studenci i uczniowie, całe warstwy inteligencji a więc warstwy najbardziej myślące, sprawując na co dzień rząd dusz w narodzie. Dodajmy, szerzenie się idei narodowej wśród warstw ludowych, a obraz będzie pełniejszy. Cóż więc się stało z naszymi warstwami inteligentnymi, że dzisiaj zmieniły swój styl myślenia niemal o 180 stopni, że zamiast pielęgnowania polskiej idei narodowej, odwracają się od niej plecami bądź występują przeciw niej wrogo?
Odpowiedź na te pytania jest stosunkowo prosta: wrogowie najpierw Niemcy, potem bolszewicy wytępili niemal do cna wszystkich myślących kategoriami narodowymi Polaków, tych zaś których nie wyniszczyli zaprzęgli do swej niszczycielskiej roboty, złamali ich, zohydzili, poprzetykali agenturą, sponiewierali tak, że właściwie ich nie ma. Potem zaś, po fizycznym wytępieniu warstwy politycznych przywódców Narodu, puszczono w ruch potężną machinę wrażej, zakłamanej propagandy; najpierw stalinowskiej, potem, po zmianie ustroju, rzekomo wolnej i demokratycznej. Dziś przychodzi nam, animatorom odradzającego się ruchu narodowego od nowa wracać do wyjaśnienia wielu pojęć podstawowych.
Czym więc jest nacjonalizm lub polska idea narodowa?
Słowo nacjonalizm pochodzi od narodu (z łacińska nacjo, naród) i oznacza miłość swego narodu. Ma to być miłość rozumna, czynna i na co dzień a nie od wielkiego święta. Tym właśnie się różni od patriotyzmu, który jest miłością do Ojczyzny, opartą na emocji, a zatem często ślepą i nierozumną, podatną na obce inspiracje. Nacjonalizm łączy w sobie uczucie z rozumem, co w naszych, polskich warunkach geopolitycznych ma ogromne znaczenie. Wrogowie naszego narodu czuwają bezustannie nad tym, by pozostawał on, co najwyżej, na poziomie emocjonalnego patriotyzmu, którym łatwo sterować i by nie wykształciła się w nim warstwa polityczna samodzielnie myśląca, niezależna od wpływów obcych, moralna i ożywiona tylko polską racją narodową.
Naród, jak stwierdza wielki polski historiozof Feliks Konieczny, pozostaje najwyższą, organiczną formą rozwoju zrzeszenia ludzkiego (od rody, poprzez plemię, szczep, lub do narodu). Świadomość narodowa może być wytworzona tylko dobrowolnie, w toku wielowiekowego, długotrwałego współżycia. Świadomość narodowa różni się od plemiennej przede wszystkim tym, że na miejsce plemiennej obcości i nienawiści do innych pojawia się życzliwość i przyjaźń posunięta tak daleko, że pomaga się sąsiadom w ich podźwignięciu wzwyż (przykład Unii Krewskiej, a potem Lubelskiej), po wtóre zrzeszenie narodowe chce wytworzyć własne państwo, plemię zaś nie odczuwa na ogół takiej potrzeby. W świetle tak pojmowanej idei narodowej nie ma żadnej sprzeczności między katolicyzmem a nacjonalizmem. Bóg wykonuje swój plan zbawienia również poprzez narody: każdy z nich ma określoną role lub misje spełnienia.
Specyfiką polskiej idei narodowej pozostaje, że wykształciła się ona dość wcześnie, u zarania naszych dziejów, najszybciej w Europie, a po wtóre, że jest ściśle związana z katolicyzmem. Roman Dmowski, twórca doktryny narodowej w Polsce stwierdza wręcz, iż Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwanie narodu od religii i Kościoła jest niszczeniem samej istoty narodu. Zazwyczaj nacjonalizm jest mylony z szowinizmem, który jest wypaczonym nacjonalizmem, podobnym plemiennemu opartym na idei wyższości danego narodu nad inne, bądź nawet na wybraństwie, na pogardzie i nienawiści do innych zrzeszeń. Często ci, którzy atakują nacjonalizm danego narodu pozostają świadomymi szowinistami innego narodu.
Faszyzm, z kolei, jest niesłusznie kojarzony z nacjonalizmem, ponieważ ma on rodowód lewicowy, narodowo socjalistyczny. Podobnie jak i hitleryzm, który świadomie jest wykorzystywany do zohydzenia wszelkiej idei narodowej. Narodowcom zarzuca się ostatnio i rasizm , co już jest zupełnej materii pomieszaniem przynajmniej w Polsce, jako że u nas, z racji jednolitości rasowej, rasizmu nie ma. Często rasizm usiłuje się kojarzyć z antysemityzmem, co również jest nieuczciwością. Po pierwsze bowiem , semitami są z grubsza biorąc nie tylko Żydzi, ale i Arabowie, a przeciw tym ostatnim narodowcy na ogół nie występują. Po wtóre semici nie tworzą żadnej odrębnej rasy. Natomiast, istotnie, cele narodowców polskich pozostają w sprzeczności z celami szowinistów żydowskich. Są sprzeczności natury zarówno politycznej jak i cywilizacyjnej. Cele szowinistów żydowskich wypływają z rzekomego tzw.wybraństwa ludu żydowskiego do panowania nad światem, do którego zdążają szowiniści wierzący jak i niewierzący. Wszyscy oni uważają się za najlepszych, najinteligentniejszych, przeznaczonych niejako do panowania nad światem, z natury. Na to oczywiście nie może być zgody: Polska powinna być rządzona przez Polaków, ponieważ Polska stanowi nasze dziedzictwo i jest nas w niej najwięcej. (Przy okazji, podajemy, że liczebność osób pochodzenia żydowskiego szacujemy na 300-500 tys. z tym że nie wszyscy pozostają szowinistami: wielu zasymilowało się i chce uchodzić za dobrych Polaków i katolików). Cywilizacja żydowska jest w walce z cywilizacja łacińską: przejawem tej walki jest totalne zwalczanie Dekalogu i szerzenie niemoralności, odradzanie masonerii w Polsce oraz dążenie do utworzenia jednej Europy, opartej nie na chrześcijaństwie, ale na demoliberalizmie.
Tyle, że w ogromnym skrócie, o problemach polskiego nacjonalizmu. Ponieważ nie mamy dostępu do środków masowego przekazu, tą drogą chcemy trafić do serc i umysłów.

Marian Barański

Stowarzyszenie Narodowe im. Romana Dmowskiego
Warszawa, tel. kom. 0 606 732 755 , 0 509 202 207